Poniższy tekst dotyczy moich doświadczeń i przemyśleń związanych z Riderem zespołów grających dużo imprez z kasy publicznej. Dla kogo lato równa się Święto wszystkich warzyw, miast i dożynki ten w cyrku się nie śmieje.
Rider techniczny to nieodzowny element naszej pracy. Są to oczywiście wymagania sprzętowe ekipy realizującej dane wydarzenie oraz wymagania artystów. Jeśli chodzi o artystów to ja wiem, jest masa śmiesznych i mniej śmiesznych przykładów kuriozalnych wymagań takich jak grupa karłów i koza w garderobie, ale skupmy się na wymaganiach naszych rodzimych zespołów.
Tu z fanaberiami ja się przynajmniej nie spotkałem. Jeszcze. Artyści wymagają zazwyczaj jedzenia i picia mniej lub bardziej wykwintnego, ale zazwyczaj sprowadza się to do podziału na mięsne i vege. Takowe wymagania są raczej nie widoczne w riderze technicznym tylko oddzielnie do wglądu tylko dla organizatora.
Rider techniczny to głównie wymogi realizatorów i skupmy się na tym co powinniśmy pisać, a czego nie. Na początek warto, aby rider zawierał następującą formułkę:
Dokument ten jest integralną częścią umowy, zawartej pomiędzy organizatorem, a managerem zespołu. Nieznajomość ridera technicznego nie zwalnia z jego przestrzegania. Każde odstępstwo od niniejszego dokumentu, bez uprzedniej konsultacji z realizatorami zespołu, jest równoznaczne z niedopełnieniem warunków umowy. Wszelkie zmiany muszą być konsultowane bezpośrednio z realizatorami zespołu.
Warto wszelkie zmiany, które ustalacie z firmami lub organizatorem mieć w formie mailowej.
Dalej wpisujemy oczywiście to co chcemy dostać na wydarzenie. Znaczy chcieć to sobie możemy, a realia są jakie są. I tu miecz jest obusieczny, ponieważ jedni wymagają przysłowiowych gruszek na wierzbie, a inni porywają się z motyką na słońce.
Jednak jeśli jesteś realizatorem to pamiętaj jedną rzecz. Rider nie może kosztować więcej niż sam zespół. Organizator biorąc pod uwagę zespół na powiedzmy dni miasta patrzy na koszty ogólne czyli koszt zespołu plus rider. Im drożsi jesteście tym mniej pogracie.
No chyba że jesteście w grupie top of the top i rynek sam wymusi na organizatorach wywalenie kupy siana. Wtedy możecie sobie życzyć czego dusza zapragnie. Chyba, że to przetarg publiczny to: ‘’Let the games begin’’. Rzecz jasna zespół który wyprzedaje stadion za bilety jest poza tym co pisze i nie o nich tekst.
Ale to super wygląda w wizualizerze! – Chce to na każdą sztukę!
Idąc dalej jeśli jesteś w grupie nie sprzedającej stadionów i zrobiłeś już sensowny rider nie wymagaj urządzeń których nikt w kraju prawie nie ma. Piszę to z własnego doświadczenia. Wpisując „Halupixy” lub „Nonabeamy” miałem je w ciągu 4 lat – 0 razy. To nie znaczy, że macie nie wpisywać elementów które Wam się podobają. Ale liczcie się z tym, że możecie tego nie dostać. Każdy wie oczywiście jak wyglądają rozmowy z firmami: ‘’Dzień dobry to tak. Blindersy mamy, dymiarki plus wiatraki też bez problemu ale…’’. Tu już wiemy że będzie szycie. Grając dni miast i święta ziemniaków tak wygląda większość rozmów i co mam wam powiedzieć. ‘’Nie pomalujesz tego’’. Możesz się zaprzeć jak osioł i stwierdzić ma być i koniec. Uwierzcie mi to walka z wiatrakami.
Dlatego warto wpisać urządzenia, które chcieli byśmy mieć i niech to będzie nawet najnowszy sprzęt z najwyższej półki (często tak robię, a nóż ktoś będzie miał lub pomyśli o kupnie) ale obok dopiszcie: lub podobne urządzenie. W przypadku LED Washa na polskim rynku mamy chyba najwięcej Robe Robiin 600/800 oraz Claypaky K10, zaś jeśli chodzi o beamy i spoty to oczywiście Pointe i Quantumy. Sunstripy i Atomice to istna klasyka. Tego jest pełno i prawie każdy je ma. Choć to, czy są to oryginały, czy zamienniki to nawet nie chce rozwijać bo jest to jak temat tabu.
Tak samo niewygodnym tematem jest też wpisywanie w rider sprzętu, który mało kto posiada, a zazwyczaj posiada go realizator albo firma w której pracuje. No cóż można i tak. Stworzyć popyt i podaż jednocześnie. Czemu nie. Chociaż w przypadku przetargów publicznych wygląda to jeszcze inaczej i to też jest temat niewygodny. Wydaję mi się że i tak kręcę bat na siebie.
To kto ma nosić ten sprzęt?
Musze wspomnieć o poruszonym ostatnio temacie przekazywania odpowiedzialności za sprzęt na firmę techniczną. Moi drodzy jeśli już ma ktoś o ten sprzęt dbać to albo Wy albo ochrona. Choć w drugim przypadku odpowiedzialność i tak zostanie zrzucona na technikę. To samo się tyczy osób do pomocy przy noszeniu sprzętu. I tu nie ma winy po stronie zespołu tylko organizatora. On ma ogarnąć ludzi do pomocy lub pilnowania, a że zrzucane jest to na technikę to już temat rzeka.
Wiadomo że chodzi tu o chęć dalszej współpracy firmy z organizatorem i o to na ile firmy sobie pozwalają, żeby takową współprace zachować. Minie jeszcze dużo czasu w tym kraju nim będzie to uporządkowane jak należy. Inaczej to wygląda na festiwalach gdzie są ludzie tylko od noszenia i dbania o backline. Tak czy inaczej pamiętajcie, aby nie zrzucać takowej odpowiedzialności z góry na technikę bo Ci ludzie już się nanosili.
Słowem podsumowania
Pamiętajcie, jeśli będziecie w porządku w stosunku do firm i na odwrót to zawsze da się dogadać. Próby ściemniania lub wykiwania się wzajemnie bo ‘’nie takie sztuki się kładło’’ nie wróżą owocnej współpracy. A Wam klepiąc nowe show polecam przygotować sobie wersje na parę ewentualności, żeby później płaczu nie było. Serwus.