Sennheiser to marka znana wszystkim użytkownikom bezprzewodowych systemów audio. Ich systemy douszne IEM serii G3/G4 zwojowały polski rynek dzięki dobrej jakości, solidnemu wykonaniu (chociaż za tą antenkę w bodypacku to sorry) i bardzo przystępnej cenie.
Systemy mikrofonowe również znalazły swoje miejsce na mniejszych eventach i konferencjach, chociaż riderów i plenerów już tak bardzo nie zwojowały. Szczególnie w tym segmencie Niemcy stracili trochę polskiego rynku, od kiedy Shure wypuścił cyfrowe systemy QLX-D i ULX-D, które skradły serca polskich firm rentalowych, łatwością obsługi, riderowością i co by nie mówić też ceną. Sennheiser owszem, wypuścił serię 9000 i 6000, ale to już zdecydowanie wyższy pułap cenowy. Wielu fanów zenka czekało więc na systemy cyfrowe w bardziej przystępnych cenach.
I o to jest i ona – Seria EW-DX.
Producent na pierwszy rzut oka przedstawił fajną dopracowaną serię z wieloma komponentami i akcesoriami do wyboru. Na dzień dobry mamy więc dwukanałowy odbiornik EM2 w formacie halfrack, który w opcji można kupić z Dante na pokładzie oraz czterokanałowy odbiornik EM4 Rack 1U, który w standardzie posiada aż 4 porty Dante co jest miłym ukłonem w kierunku użytkowników.
Tu producent zachował się trochę niekonsekwentnie, ponieważ w bazie EM2 z dante port kontroli jest oddzielnym portem od portów Dante (za to z możliwością redundantnego zasilania bazy po POE). W EM4 natomiast 4 porty Dante pozwalają też na podpięcie kontroli urządzenia.
Nie znajdziemy tu niestety wyjść AES – te producent zostawił dla wyższych serii. Jeśli chodzi o nadajniki tu wybór również jest zacny. Nadajnik paskowy EW-DX SK, który zyskał płaski design (rodem z serii Shure UHF-R) dostępny jest w standardowej wersji z zakręcanym złączem mini jack 3,5mm oraz uwaga – z 3 pinowym zakręcanym złączem mini XLR Hirose.
Co do nadajników do ręcznych tu także mamy dwie wersje: SKM z ukrytym wyłącznikiem na dole nadajnika i SKM-S z programowalnym przełącznikiem funkcji wyciszenia o bezgłośnym działaniu, który może też służyć jako wyłącznik.
Wszystkie nadajniki z Serii EW-DX posiadają nowe wyświetlacze E-INK, zwiększające czytelność wyświetlanych danych i pozwalające na ich odczyt nawet przy wyłączonym podświetleniu. Do tego Producent zapewnia szeroki wybór akcesoriów: dedykowane akumulatory, ładowarki sieciowe CHG 70N ( pozwalające jak w shure ładować akumulator w nadajniku), splittery, anteny czy kapsuły mikrofonowe
O co cały ten hałas, czyli czym wyróżnia się seria EW-DX?
Niemiecki producent, mimo iż kazał nam długo czekać, bacznie przyglądał się w tym czasie konkurencji co zaowocowało wieloma nowinkami w serii EW-DX. Na początek warto wspomnieć o parametrach transmisji audio.
Latencja od nadajnika do wyjścia odbiornika to zaledwie 1,9ms co daje o 1ms lepszy wynik niż np. seria ULX-D. Mocno rzuca się też w oczy bardzo wysoki zakres dynamiki wejścia audio – aż 134dB. Systemowi EW-DX ewidentnie niestraszny jest żaden sygnał wchodzący do nadajnika: czy to metalowy wokal, czy gorący sygnał liniowy wpuszczony do bodypacka. Jeśli natomiast robicie przy konferencjach i wydarzeniach z cyklu „ściśle tajne”, to ucieszycie się z szyfrowania transmisji na poziomie AES-256.
Jak jednak każdy z nas wie, parametry transmisji to nie wszystko – liczy się też wygoda użytkowania. Tutaj Sennheiser zrobił coś co przyznam – zaskoczyło mnie. Otóż producent zrezygnował z synchronizacji urządzeń podczerwienią na korzyść transmisji bluetooth low energy. W końcu dożyliśmy czasów w których nie musimy celować nadajnikiem w bazę by się zestroić. Mała rzecz, a cieszy. Oprócz tego automatyczna konfiguracja RF przy pomocy rozbudowanej funkcji AutoScan zapewnia wg producenta zdecydowanie większą skuteczność w wyszukiwaniu wolnych częstotliwości.
Przechodząc do tematu maksymalnej ilości częstotliwości bezprzewodowych, tu Niemcy poszli na całość. W standardowym trybie i siatką częstotliwości co 600khz, EWDX zapewnia do 146 częstotliwości do wyboru. Mało? Funkcja Link Density zapewni ich aż 293. Zdecydowanie zwiększa to prawdopodobieństwo znalezienia wolnych częstotliwości nawet w najbardziej “zatłoczonych” miejscach. Z ciekawych dodatków mamy w nadajnikach generator sygnału testowego pozwalający na przetestowanie toru mikrofonu bez faktycznego źródła dźwięku.
A jak z Aplikacjami?
Trzeba przyznać bardzo dobrze, żeby nie powiedzieć, gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść. Klasycznie do kontroli systemów bezprzewodowych mamy oprogramowanie WSM – Wireless System Manager. Oprócz tego narzędzie Sennheiser Control Cockpit, które pozwala na kontrolowanie skonfigurowanej już sieci mniej zaawansowanym użytkownikom, np. w centrach handlowych, salach konferencyjnych czy kongresowych.
Na deser Smart Assist App – aplikacja na urządzenia mobilne z androidem i iOS pozwalająca na konfigurację mniejszych systemów bezprzewodowych, która nie wymaga od użytkownika specjalnej wiedzy dotyczących zarządzania systemami bezprzewodowymi.
W tym miejscu mam tylko jedną uwagę. Nie rozumiem naprawdę co spowodowało, że aplikacja Sennheiser Control Cockpit została wydana tylko na platformę Windows… Mamy 2023 rok… Wydaje się to być zbędnym ograniczeniem grupy docelowej użytkowników. A jak wiemy, gro dźwiękowców korzysta z komputerów Mac.
Killer czy nie??
Jak wszyscy dobrze wiecie to Shure ma swoją ugruntowaną pozycję na polskim rynku. Głównie riderowością kapsuł i niezawodnością transmisji. SM58 pomimo, że konstrukcyjnie w obecnych czasach nic specjalnego dalej wiedzie prym w kategorii najbardziej riderowy mikrofon. Z kolei systemy transmisji bezprzewodowej QLX-D i ULX-D na dobre zadomowiły się w firmach rentalowych i zespołach.
Sennheiser jednak jak pokazał serią EWD-X nie zostaje w tyle. Dużo więc w rękach handlowców jeśli chodzi o zmianę na pozycji lidera. Produkty Sennheiser są dopracowane i solidnie zbudowane, a producent co i rusz przedstawia technologie przyśpieszające pracę i ułatwiające życie użytkownikom.
Czy EW-DX zdetronizuje serie QLX/ULX-D? Naprawdę nie wiem. Ale produkt na pierwszy rzut oka ma naprawdę duże szanse zawojować rynek. Szczególnie, że brak kapsuł Shure nie jest problemem. Producent ma mnóstwo własnych świetnych kapsuł, pozwala zamontować znaną i lubianą kapsułę DPA D Facto Do tego istnieją na rynku profesjonalne adaptery pozwalające zamontować kapsuły Shure na nadajnikach Sennheisera.
Osobiście z chęcią przetestuję ten produkt. Ponieważ jeśli wszystkie te wspaniałe nowe technologie w nim upakowane, będą działały prawidłowo, to nie widzę powodu dla którego, nie miałby się on dobrze przyjąć na rynku. Szczególnie, że cenowo może być ciekawszą opcją niż Shure.
Więcej info oczywiście na stronie producenta.
Producent: SennheiserDystrybutor: Aplauz Audio